loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

Miało być o górskich ciekawostkach, o miejscach mniej popularnych i rzadko odwiedzanych, lecz tym razem zapraszam w miejsce bardzo dobrze znane i często oblegane przez turystów. Naszym celem będzie Luboń Wielki - jeden z najbardziej charakterystycznych szczytów w Beskidzie Wyspowym oraz miejsce, gdzie znajduje się jedyne w tym paśmie schronisko górskie i widoczna z daleka wieża telewizyjna.

Na wierzchołek Lubonia Wielkiego dostać można się wieloma drogami. Do wyboru mamy szlak czerwony z Mszany Dolnej, szlak niebieski z Naprawy lub szlaki zielony i niebieski, biorące swój początek w Rabce Zaryte. Żeby jednak choć trochę uciec od wątpliwych uroków tzw. „turystyki masowej” proponuję, abyśmy weszli na szczyt drogą ciut (mam nadzieję) mniej znaną. Drogą zdecydowanie najtrudniejszą, ale także na pewno najciekawszą. Innymi słowy: drogą dla ambitnych.

Wyruszymy z Rabki Zaryte szlakiem żółtym - pierwszą i najstarszą z tras prowadzących na Luboń Wielki i równocześnie najstarszą drogą turystyczną w całym Beskidzie Wyspowym. Przed nami Perć Borkowskiego!

Beskidzki rodzynek
Szlak ten wytyczony został w roku 1929, a nazwę zawdzięcza swojemu twórcy i założycielowi schroniska na szczycie Lubonia, Stanisławowi Dunin Borkowskiemu, działaczowi Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego z Rabki. Perć Borkowskiego jest szlakiem niezwykłym i wyróżniającym się nie tylko wśród innych dróg wiodących na Luboń Wielki, ale również szlakiem bardzo oryginalnym w skali całych właściwie Beskidów. Prowadzi on bowiem przez gołoborze, czyli… no właśnie. Właściwie przez co?

 

lubon-wielki-m-1

 

Gołoborza większości osób kojarzą się (jeszcze czasów szkolnych) z Górami Świętokrzyskimi i ze szczytem Łysej Góry. Tymczasem występują one również w Beskidach, czego najlepszym przykładem jest właśnie Luboń Wielki. Gołoborza są rumowiskami skalnymi, powstającymi w wyniku wietrzenia i innych procesów erozyjnych, które powodują rozpadanie się skał. Samo słowo gołoborze oznacza miejsce gołe, miejsce bez boru, czyli nagie skupisko głazów.

Gołoborze na zboczu Lubonia Wielkiego to spore osuwisko fliszowych skał piaskowcowych oraz kilka większych głazów, nazywanych Dziurawymi Turniami. Rumowisko otoczone jest od dołu lasem iglastym, a w wyższych partiach buczyną karpacką. W 1970 roku utworzono tu rezerwat przyrody, zajmujący powierzchnię około 12 ha. Jest on miejscem szczególnym także dlatego, że na jego obszarze znajduje się kilkanaście jaskiń. W większości są to niewielkie rozpadliny o głębokości kilku metrów, ale największa z nich – nazywana po prostu Jaskinią w Luboniu Wielkim - ma 26 metrów głębokości.

Wejście Percią Borkowskiego z Rabki Zaryte na szczyt Lubonia Wielkiego zajmuje od około 1, 5 do 2 godzin. Jest to prawdziwy szlak skalny, trochę bardziej przypominający wspinaczkę w Tatrach niż typową ścieżkę beskidzką. Po deszczu, a szczególnie w zimie, głazy mogą być śliskie i wędrując po nich trzeba uważać.


Latarnia górska
Po pokonaniu Perci Borkowskiego zdobędziemy szczyt Lubonia Wielkiego, czyli miejsce, w którym znajduje się jedyne w Beskidzie Wyspowym schronisko górskie. Obiekt ten również jest miejscem szczególnym i może się pochwalić bogatą, a miejscami nawet dramatyczną historią. Został on wybudowany w 1931 roku z inicjatywy - a jakże - Stanisława Dunin Borkowskiego. W 1971 roku schronisku nadano jego imię, a dwa lata później nazwę Perć Borkowskiego otrzymał również prowadzący do niego żółty szlak.

 

lubon-wielki-m-3

 

Budynek ma bardzo oryginalną konstrukcję i pod względem architektonicznym zdecydowanie wyróżnia się na tle większości typowych (pomijam socjalistyczne potworki) schronisk górskich. Zbudowany został ona na planie zbliżonym do kwadratu, wygląda jak wieża i przypomina trochę… latarnię morską. Na piętrze schroniska znajduje się wieloosobowa sala sypialna, której okna wychodzą na wszystkie cztery strony świata. Warto wyjrzeć, bo z Lubonia Wielkiego rozpościera się wspaniała panorama na Beskid Wyspowy - w całej okazałości zobaczyć można szczyty m.in. Śnieżnicy, Ćwilina i Lubogoszczy.

W pierwszych latach istnienia schronisko otwarte było jedynie w sezonie letnim. Budynek nie posiadał dostępu do energii elektrycznej i prąd czerpano z własnego generatora. Wodę trzeba było natomiast przynosić z odległych źródeł. Po niełatwych początkach nadeszły chwile jeszcze trudniejsze. W latach II Wojny Światowej w pobliżu działał oddział partyzancki AK „Luboń”, dowodzony przez ppor. Jana Stachurę PS. „Adam”. Walczący z polskimi partyzantami Niemcy postanowili spalić schronisko, ale uratowała je ówczesna gospodyni - Karolina Kaleciak. Wieść niesie, że pani Kaleciak wyszła naprzeciw niemieckiego oddziału z dzieckiem na rękach oraz z… butelką wódki i w sobie tylko znany sposób wyperswadowała Niemcom zniszczenie budynku.

Po wojnie, w latach 50-tych, schronisko doczekało się własnej studni oraz nowego budynku. Do potrzeb noclegowych przystosowana została pobliska szopa, do której szybko przylgnęła urocza nazwa „Baba Jaga”. W roku 1961 obok schroniska pojawił się kolejny, bardzo okazały sąsiad, jakim jest wieża telewizyjna. Konstrukcję tę widać z wielu kilometrów i jest ona najbardziej charakterystycznym punktem na szczycie Lubonia Wielkiego. Zdaniem wielu osób wieża psuje krajobraz, ale to właśnie dzięki jej wybudowaniu, schronisko zostało podłączone do zasilania elektrycznego.

 

lubon-wielki-m-2

 

Tyle historii. Każdego kto ma ochotę dzisiaj wybrać się na Luboń Wielki (nie tylko Percią Borkowskiego, lecz również każdym, innym szlakiem) i zatrzymać się w schronisku zapraszam na jego stronę internetową. Można na niej znaleźć informacje kontaktowe i szczegóły na temat dostępnych noclegów. Na zakończenie dodam jeszcze w ramach ciekawostki, że schronisko obchodziło niedawno swoje 80 urodziny. Sędziwemu staruszkowi wypada życzyć wszystkiego dobrego.

Adam Nietresta

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci