loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

ZIMOWE TURY
Gierlach Żlebem Karczmarza
Piotr G. Mielus.

Żleb latem

Gierlach Żlebem Karczmarza

Żleb Karczmarza to wąski, stromy żleb o deniwelacji 500 m. i długości 800 m. opadający z Lawiniastej Przełączki w pd.-wsch. grani Małego Gierlachu do Długiego Stawu w Dolinie Wielickiej. Średnie nachylenie żlebu wynosi 45°, maksymalne (nie licząc progu) 60°. Ze względu na swoją pn.-wsch. ekspozycję, żleb jest cały rok zaśnieżony.

Nazwa żlebu pochodzi od karczmarza, z zamiłowania myśliwego, który u wylotu żlebu miał zasiadkę na kozice.

Witold H. Paryski w swoim przewodniku taternickim z 1964 roku (Tatry Wysokie, tom XII) pisze, że w żlebie "w gorętsze lata spod śniegu wyłania się czasem duży próg skalny". Zdanie to było prawdziwe 40 lat temu, kiedy na zimowe temperatury nie miał jeszcze wpływu efekt cieplarniany. W obecnych czasach bardziej prawdziwe byłoby stwierdzenie: "próg znika tylko w wyjątkowo śnieżne zimy". W sezonie 2003/04 próg był widoczny cały sezon zimowy. Gorące lato mieliśmy tej zimy!

Historia:

Pierwsze przejście żlebu w lecie: Ludwig Darmstädter, August Otto i przewodnik alpejski Hans Stabeler (vel Johann Niederwiesner), 22.VII.1899 (z wejściem na szczyt Gierlachu).

Pierwsze przejście żlebu w zimie: Paul Habel, Ludwig Noack, Karl Scholtz oraz przewodnicy Johann Franz senior i Jonann Hunsdorfer junior, 29.III.1902 (tylko do Lawiniastej Przełączki).

Pierwsze wejście zimowe na Gierlach: Janusz Chmielowski, Károly Jordán oraz przewodnicy: Klemens Bachleda, Johann Franz senior i Paul Spitzkopf, 15.I.1905 (wejście Żlebem Karczmarza, zejście Batyżowieckim Żlebem).

Bolesław Chwaściński w "Dziejach taternictwa" tak komentuje przejście Żlebu Karczmarza przez zespół Darmstädtera: "Gdy w południe słońce nagrzało skały, toczyły się żlebem kamienie. Był to prawdziwie alpejski problem, który taternicy chodzący przede wszystkim po skale omijali. Mający bogate doświadczenie alpejskie Darmstädter, wziąwszy ze sobą dr Otto, wyruszył ze Śląskiego Domu rozwiązać ten problem. Uzbrojeni w raki i czekany, prowadzeni przez Niederwiesnera, który cały czas rąbał stopnie, weszli na Lawiniastą Przełączkę, a z niej na szczyt Gierlachu"

Chwaściński opisuje również zimowe wejście zespołu Chmielowskiego: "Węgiersko-polska wyprawa szła w następującej kolejności: Franz, Jordan, Chmielowski, Klimek i Spitzkopf. Ubrani byli jak w lecie, włożyli tylko dodatkową wełnianą bieliznę. Śnieg w żlebie był tak twardy jak w lecie. Po pół godzinie Franz rozpoczął bić stopnie. Z okolicznych skał śnieg był wywiany, były one pokryte szklistym lodem. Temperatura wynosiła 23°C mrozu. W niektórych miejscach wierzchnią warstwę tworzył goły lód. Wszyscy mieli raki i czekany, związani byli 30-metrową jedwabną, angielską liną. Kilka metrów pod granią nie było śniegu, stromą rynna trzeba było się wspinać oblodzonymi skałami. Franz podsadzony czekanem przez Jordana, schwycił rękami za kant grani, podciagnął się i punkt o godzinie 10 byli na grani."

Nocleg:

 

Wczesny wymarsz wymaga spędzenia nocy w schronisku Sliezky Dom (chyba, że ktoś jest szczególnym miłośnikiem zimowych biwaków). Jest ono położone w środkowej części Doliny Wielickiej na wysokości 1670 m.

Do schroniska dochodzi asfaltowa droga z Tatrzańskiej Polanki, latem dostępna tylko za specjalnym zezwoleniem TANAP-u, zimą natomiast nieprzejezdna z powodu zalegających na niej śniegów (zaopatrzenie dociera samochodem terenowym po uprzednim przygotowaniu trasy przez ratrak).

Schronisko Sliezky Dom oferuje przeszło 100 miejsc w pokojach 2-6 osobowych (uznawane są zniżki dla posiadaczy aktualnych legitymacji klubowych, koszt noclegu ze zniżką ok. 250 SK).

Dojście do schroniska:

 

Najszybciej od stacji elektriczki Tatranska Polianka (ok. 1000 m.) za zielonymi znakami (lub wygodniej, choć nieco dalej, szosą) - 1½ godz. (↓1 godz.). Można również dojśę bezpośrednio ze Smokowca za znakami żółtymi - 2 godz. (↓1½ godz.) lub w podobnym czasie od górnej stacji kolejki szynowej na Hrebienok czerwono znakowaną Magistralą.

W Smokowcu w miarę bezpieczne miejsce do zaparkowania samochodu znajduje się w pobliżu dolnej stacji kolejki szynowej na Hrebienok (w sezonie parking jest płatny). Połączenie Smokowca z Tatrzańską Polanką zapewnia (kursująca od 4 do 23) kolejka zwana "elektriczką".

Niezbędny sprzęt:

 

Czekan+czekanomłotek, raki z antibotami, lina+uprząż, deadman+kilka śrub, kask, czołówka.

Status prawny (2005):

 

Wszystkie szlaki powyżej schronisk są zamknięte w okresie 1.11-15.06. W związku z powyższym, przejście jest legalne jedynie dla członków klubów wybierających się na drogę wspinaczkową oraz dla turystów w towarzystwie uprawnionego przewodnika wysokogórskiego.

Widok z górnej części żlebu

Opis drogi wejściowej (WHP 1670):

Efektowna droga zimowa na najwyższy szczyt Karpat. Latem niebezpieczna z powodu spadających kamieni. Zimą możliwa do przejścia tylko przy niskim stopniu zagrożenia lawinowego. Wymarsz najlepiej o 4 rano, tak aby cały 500 metrowy żleb przech odzię w cieniu i przed południem znaleźć się w bezpiecznym terenie na dnie Doliny Batyżowieckiej. Ze schroniska Sliezky Dom 1000 metrów deniwelacji, 5½ godz. Trudności zimowe odpowiadają alpejskiemu stopniowi AD. Jeśli próg w żlebie nie jest całkowicie pod śniegiem, jeden wyciąg wykazuje trudności skalne II stopnia.

 

Ze schroniska (1670 m.) prawym brzegiem Wielickiego Stawu pod próg doliny i wprost stromym śnieżnym zboczem na lewo od wodospadu (letnia ścieżka idzie łukiem w prawo) na wyższe piętro doliny zwane Wielickim Ogrodem (ok. 1800 m., ½ godz.). Lewym skrajem Kwietnicy, mijając wylot Wielickiego Żlebu (prowadzi nim zwykła droga na Gierlach) i przez przewężenie doliny pomiędzy skałami Ponad Kocioł Turni (po lewej) i Suchej Kopy (po prawej) do nieco wyżej położonej kotliny, na której dnie leży Długi Staw. Szlak na Polski Grzebień idzie stąd dalej skośnie w prawo. Nie dochodząc do Długiego Stawu podchodzimy w lewo stromym stożkiem piargowym do wylotu Żlebu Karczmarza (ok. 2050 m., 1 godz.). Warunki śniegowe panujące na stożku są dobrym prognostykiem stanu śniegu w żlebie. U stóp stożka często leżą świeże lawiniska.

Od wylotu podchodzimy stromym, szerokim żlebem (ok. 35°) do stóp niezbyt wysokiego progu zajmującego całą szerokośę żlebu (ok. 2175 m., ½ godz.). Próg pokonujemy w lewej części, tam gdzie skały schodzą najniżej. Najpierw forsujemy prawie pionową, kilkumetrową, pokrytą lodem ściankę (najtrudniejsze miejsce na całej drodze, II) wychodząc na małe pólko śnieżne w połowie wysokości progu. Następnie wspinamy się wąskim kominkiem wciśniętym pomiędzy próg, a boczną ścianę żlebu i trawersujemy w prawo po zalodzonej płycie (II) na strome śniegi nad progiem (ok. 2200 m.). Solidne stanowisko z deadmana można założyć tuż nad progiem. Przejście progu zajmuje ok. ½ godz.

Znad progu stromymi śniegami żlebu (ok. 45°), głównie jego środkiem dłuższy czas w górę (uwaga na pyłówki), do miejsca (ok. 2400 m.), gdzie ściany żlebu po obu stronach przecina ciąg zachodów (można się nimi wycofać w lewo do Wielickiego Żlebu). Wyżej coraz stromszym (ok. 60°) i zwężającym się w rynnę żlebem na wcięcie Lawiniastej Przełączki (ok. 2550 m., 1½ godz.).

Z przełączki na drugą stronę i trawersem w prawo w poprzek stromych zboczy Małego Gierlachu opadających na stronę widocznego w dole Gierlachowskiego Kotła na Przełączkę pod Małym Gierlachem w pd.-zach. grani szczytu (ok. 2575 m., ¼ godz.). Odsłania się stąd widok na główny wierzchołek odległy o 80 m. w pionie i 400 m. w poziomie (stąd do szczytu jeszcze ponad godzina drogi).

Dalsza część drogi jest skomplikowana orientacyjnie i znacznie trudniejsza niż latem. Trudności techniczne zależą od stanu śniegów. Przy twardym śniegu przejście nie jest trudne, ale wymaga ostrożności i sztywnej asekuracji w trzech miejscach. Asekuracja jest wskazana na zawietrznych (pn.) stronach żeberek, które są zasypane niezwiązanym, kopnym śniegiem.

Z siodełka podchodzimy lekko ku górze w stronę wierzchołka Małego Gierlachu i w lewo trawersem na wybitne żebro. Z żebra wprost w dół stromym śnieżnym kominkiem (wskazana asekuracja) i w prawo pod turniczką na dno szerokiego, stromego żlebu spadającego z rejonu Gierlachowskiej Czuby. W poprzek żlebu na kolejne żebro i nim dość stromo w dół kilkanaście metrów do miejsca, gdzie po drugiej stronie odchodzi półeczka z łańcuchem (trudno trafić na to miejsce, ponieważ łańcuch jest częściowo schowany pod śniegiem). Półeczką w ekspozycji do końca łańcucha i pionowym stopniem kilka metrów w dół na śniegi (stanowisko można założyć na kotwie łańcucha). Następuje teraz ciąg długich trawersów prowadzących w poprzek stromych, podciętych niżej żlebków (wskazana uwaga). W końcu podchodzimy stromo w górę na kolejne żebro i zaraz schodzimy w dół śnieżną ścianką (asekuracja z żeberka) do głównej gałęzi Batyżowieckiego Żlebu (ok. 2600 m., 1 godz.).

Przechodzimy w poprzek kociołka w najwyższej części żlebu do ujścia wybitnej, szerokiej, jednostajnie nachylonej (ok. 60°) rynny wrzynającej się w ściany szczytowe głównego wierzchołka. Rynną wprost w górę do krzyża na wierzchołku (2655 m., ¼ godz.).

Opis zejścia (WHP 1677):

Zejście prowadzi zachodnią flanką szczytu poprzez Batyżowiecki Żleb i jest znacznie łatwiejsze technicznie i nieco bezpieczniejsze od drogi wejściowej. Zejście należy rozpocząć ok. 10 rano, tak aby operacja słoneczna nie rozmiękczyła śniegu w żlebie. Żlebem często spadają spore lawiny - najbezpieczniej przechodzić po "wyjechaniu" śniegów do lepiej utrwalonej wewnętrznej warstwy pokrywy. Trudności alpejskie PD, skała 0+ (A0). Podstawową zaletą tej drogi jest szybki czas zejścia na dno doliny (1¼ godz.). Całkowity czas powrotu do Sliezkiego Domu wynosi 3 godz., deniwelacja 1000 m.

 

Od krzyża wprost w dół wejściową rynną (na pd.-zach.) po stromym śniegu (60°) do kociołka w najwyższej części Batyżowieckiego Żlebu (ok. 2600 m., ¼ godz.). Trawers na Przełączkę pod Małym Gierlachem odchodzi tu w lewo.

Żlebem w dół z początku dość stromo (ok. 45°), a od połączenia z bocznym (spadającym z grani Pośredniego Gierlachu) żlebem, łagodniej (ok. 30°) do miejsca, gdzie dostrzegamy w dole górną krawędź progu, jakim nasz żleb urywa się do Doliny Batyżowieckiej (ok. 2350 m., ½ godz.).

Przechodzimy tu na lewą stronę żlebu i w dogodnym miejscu trawersujemy żeberko (miejsce eksponowane) dochodząc do początku ubezpieczonej łańcuchem rynny. Rynną łatwo w dół do górnej krawędzi pionowej, w dole nieco przewieszonej, kilkumetrowej ścianki z klamrami (jest to Batyżowiecka Próba, ok. 2300 m.). Klamry są prawie zawsze odsłonięte, dzięki czemu nie musimy zjeżdżać na linie. Po klamrach w dół (wskazana uwaga, jeżeli nadal mamy raki na nogach) na początek wąskiej załupy opadającej skośnie w lewo. Załupą, częściowo asekurując się z wystającego spod śniegu łańcucha, stromo w dół mikstowym terenem do najwyższej części dość szerokiej depresji opadającej wprost na dno doliny. Depresja jest zbudowana z jasnych płyt, stąd jej "letnia" nazwa: Biała Ściana. Depresją po stromym śniegu na płaski teren położony nieco na pd. od lodospadu spadającego z progu Batyżowieckiego Żlebu (ok. 2175 m., ½ godz.). Koniec trudności.

Lewym brzegiem doliny w dół z początku łagodnie, a niżej stromo poprzez próg doliny na rówień pod progiem (ok. 1975 m.), skąd płaskim terenem nad brzeg Batyżowieckiego Stawu (1890 m., ½ godz.). Łączymy się tu z czerwono znakowaną Magistralą.

Od stawu Magistralą w lewo, trawersując dośę uciążliwie popod pd. stokami Gierlachowskiego Kotła, spowrotem do schroniska (1670 m., 1¼ godz.).

(C) Piotr G. Mielus,

Źródło: Magazyn Górski nr 36 (marzec 2006 r.)

 

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci