Często słyszę pytanie: "Dlaczego się wspinasz?" Nie bez kozery zdanie: „Bo ta góra tam jest” - pada często w wypowiedziach ludzi gór. To moja pasja i wielka szkoła. Żaden uniwersytet nie nauczy mnie tego, czego nauczyły mnie góry. Walka z własnymi słabościami, chwilami załamania, uparte dążenie do założonego celu. Nie byłbym sobą gdybym nie wspomniał o pokorze. Każda góra to przeciwnik, czasem bestia, ale to ona zawsze ma ostatnie zdanie. To ona pozwala nam wspiąć się na swój wierzchołek. Zawsze o to prosimy w cichej modlitwie podczas wędrówki. By pozwoliła się zdobyć.
Prowadzę działalność charytatywną, która ma na celu zarówno pomoc bezpośrednią, taką jak wsparcie materialne dla potrzebujących oraz zainteresowanie społeczeństwa problemami, z jakimi na co dzień borykają się ludzie chorzy. Niezwykle ważnym aspektem jest pomoc duchowa. W przypadku schorzeń nieuleczalnych jak i podczas rehabilitacji, ta pomoc okazuje się być na wagę złota. Przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy pewien młody człowiek podszedł do mnie podczas treningu i zapytał: "Czy chcesz być wojownikiem dla mojego wujka...?". Tak. Żadna inna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy. "Tak!" - odpowiedziałem wtedy z wielką radością, nie zastanawiając się ani sekundy. Po prostu podjąłem wyzwanie. I tak, kilka miesięcy później, stałem już na szczycie Aconcagui (6959 m n.p.m.), najwyższej góry świata poza Azją, zdobywając ją właśnie dla Ś. † P. Irka.
Dla mnie, na pierwszym miejscu jest możliwość niesienia pomocy innym, potem wspinaczka. Zdobycie góry nie będzie miało wielkiego znaczenia, jeśli idziesz tam dla samej wędrówki. Tu chodzi o cel, dla którego porwałeś się na tą szaleńczą wyprawę. „Nie ma rzeczy niemożliwych” - to moje motto życiowe. Dzielę się nim z tymi, dla których się wspinam, motywując ich, że ja wejdę tam dla tej osoby, ale ona też nie może się poddać, musi podjąć to wyzwanie razem ze mną.
Projekt nosi nazwę „Pomaganie przez wspinanie – po wózek na Denali". Jego głównym celem jest wsparcie duchowe i materialne dla ciężko chorego Bartka
Do swoich sukcesów mogę zaliczyć zdobycie szczytu Mount Blanc 4810 m n. p. m. w 2016 roku, a także najwyższy szczyt obu Ameryk - Aconcagua 6962 m n. p. m. w 2017 roku. Aconcagua została zdobyta dla Irka chorego na raka. W tym samym roku, dzięki pomocy partnerów, udało się wyruszyć na najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro 5895 m n. p. m. - w koszulce Gdyńskiego Hospicjum Dziecięcego „Bursztynowa Przystań”. W roku 2018 został zdobyty Elbrus 5642 m n. p. m., na który miałem zaszczyt wchodzić w koszulce „Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym”. Koszulki ze szczytu wraz ze zdjęciem zostały przekazane na aukcje charytatywne, a także bezpośrednio do osób zainteresowanych. Dodatkowo staram się pomagać nie tylko w kraju, ale również za granicą, jeśli nadarza się taka okazja. Do pięknej, ale biednej Afryki przewiozłem około 20 kg przyborów szkolnych dla jednej ze szkół na Zanzibarze.