Broad Peak to ośmiotysięcznik położony dziewięć kilometrów, w linii prostej, od K2. Ze względu na swoje położenie pierwszych zdobywców doczekał się dopiero w 1957 roku.

Eksploracja tego rejonu rozpoczęła się w XIX wieku, ale głównym obiektem zainteresowania okazał się K2. Dopiero później zaczęto organizować także wyprawy na Broad Peak. Jest to dwunasty, co do wysokości, ośmiotysięcznik. Miejscowa nazwa góry to Falchan Kangri. Obie przetłumaczone na język polski oznaczają: Szeroki Szczyt. Wzięła się ona zapewne stąd, że Broad Peak jest „rozbudowany” i posiada szereg tarasów oraz bocznych grani.

Uczestnicy wyprawy z 1975 roku: oficer łącznikowy Abdul Ghani, Janusz Fereński, Zbigniew Jurkowski i Jerzy Woźnica; Bogdan Nowaczyk, Kazimierz Glazek, Tadeusz Barbacki, Roman Bebak, Stanisław Anioł. Fot. Janusz Fereński

Uczestnicy wyprawy z 1975 roku: oficer łącznikowy Abdul Ghani, Janusz Fereński, Zbigniew Jurkowski i Jerzy Woźnica; Bogdan Nowaczyk, Kazimierz Glazek, Tadeusz Barbacki, Roman Bebak, Stanisław Anioł. Fot. Janusz Fereński

W jego skład wchodzą trzy wzniesienia: Broad Peak (8047 m), Broad Peak North (7382 m), Broad Peak Middle (8006 m). Przez himalaistów traktowane są jako osobne cele.

Początki

Pierwszej próby ataku szczytowego na Broad Peak, w 1954  roku, dokonał, razem z członkami wyprawy, Karl Maria Herligkoffer. Kierowana przez niego wyprawa musiała się jednak wycofać z wysokości 7100 metrów.

Szczyt został zdobyty trzy lata później, 9 czerwca 1957 roku, przez austriacką wyprawę. Kierował nią Markus Schmuck, a w jej skład weszli Kurt Diemberger, Fritz F. Wintersteller, Herman Buhl. Weszli na szczyt zachodnią flanką. Droga ta jest obecnie nazywana drogą klasyczną.

–  Nie myślałem wtedy specjalnie o Broad Peaku. W mojej głowie pojawił się obraz nieokreślonej, wysokiej góry w Himalajach. Ta fantazja często do mnie wracała. Chęć zdobycia wymyślonej, potężnej góry towarzyszyła mi przez całe życie. Najpierw był to Broad Peak, potem Dhaulagiri, a w końcu K2. Dziwne uczucie. Kiedy stanęliśmy z Hermannem na szczycie Broad Peak, słońce już zachodziło i rzucało na nas ostatnie promienie. Noc była pod nami, a my, stojący na szczycie, łapaliśmy te ostatnie iskry słońca, a one rozpalały śnieg dookoła. Niezwykłe uczucie. Trzymaliśmy się za ręce i byliśmy po prostu bardzo szczęśliwi  –wspominał w wywiadzie dla off.sport.pl, Kurt Diemberger.

Polacy na BP

Pierwszymi Polakami, którzy weszli na szczyt , byli: Jerzy Kukuczka i Wojciech Kurtyka. Dokonali tego 30 lipca 1982 roku.

Wcześniej, w 1975 roku, Polacy zaatakowali Broad Peak Middle. Była to wyprawa kierowana przez Janusza Fereńskiego. Na szczyt weszli wtedy: Kazimierz Głazek, Janusz Kuliś, Marek Kęsicki, Andrzej Sikorski i Bohdan Nowaczyk. Trzej ostatni zginęli podczas zejścia.

– Byliśmy bardzo podekscytowani nie tylko samym wyjazdem w Karakorum, ale przede wszystkim tym, że wcześniej żaden Polak nie zdołał wspiąć się na wysokość powyżej 8000 m. Poza tym Broad Peak Middle był wtedy dziewiczym wierzchołkiem, drugim co do wysokości i wybitności potężnego masywu wznoszącego się na południowy wschód od K2. Uważany on jest za najbardziej samodzielny w grupie tzw. bocznych ośmiotysięczników, oprócz szeroko znanej czternastki głównych szczytów tworzących Koronę Himalajów i Karakorum – wspominał w jednym z wywiadów, Janusz Kuliś.
W 1984 roku Krzysztof Wielicki zaatakował Broad Peak samotnie, w stylu alpejskim. Bez namiotu, na lekko, wyszedł z bazy. Zdobył szczyt w 21 i pół godziny. Jako pierwszy człowiek na świecie wszedł i powrócił z ośmiotysięcznika w ciągu doby.

– Po okresie aklimatyzacji, pewnej nocy wpadła mi do głowy myśl, aby zaatakować górę tak, aby wejść na szczyt i zejść do bazy w ciągu jednego dnia. Czułem, że mogę tego dokonać, choć, nie przeczę, pomysł mógł się wydawać szaleńczy. Nikt bowiem przede mną czegoś takiego nawet nie próbował. W dodatku postanowiłem zrobić to samotnie. Szczęśliwym dniem był 14 lipca 1984 roku. Media na całym świecie, żądne sensacji, odnotowały moje wejście jako wyjątkowy wyczyn, pierwsze w historii wejście na ośmiotysięcznik w jeden dzień  – napisał Krzysztof Wielicki w książce „Korona Himalajów 14x8000”.

Dziesięć lat później jego rekord pobił Szwed Göran Kropp, który wszedł na szczyt w 18 i pół godziny.

W 1984 odbyło się jeszcze jedno spektakularne wejście. 17 lipca 1984 Jerzy Kukuczka i Wojciech Kurtyka skompletowali trawers całego masywu Broad Peak w stylu alpejskim, bez tlenu.

Na szczycie w 2014 roku: Piotr Tomala, Agnieszka Bielecka i Marek Chmielarski. Fot. Piotr Tomala, Polski Himalaizm Zimowy

Na szczycie w 2014 roku: Piotr Tomala, Agnieszka Bielecka i Marek Chmielarski. Fot. Piotr Tomala, Polski Himalaizm Zimowy

Zdobywanie szczytu zimą

Broad Peak to również szczyt, który długo nie został zdobyty zimą. Próbowało tego dokonać sześć wypraw. Była wśród nich m.in. polsko-kanadyjska wyprawa pod kierownictwem Andrzeja Zawady (1987/88). Podczas tej wyprawy Maciej Berbeka, podczas ataku szczytowego, ustanowił zimowy rekord wysokości w Karakorum. Berbeka dotarł do przedwierzchołka Rocky Summit, o czym na początku nie wiedział.

Historia Macieja Berbeki zaczęła się od tego, iż postanowił wziąć udział w pierwszej zimowej ekspedycji na K2 kierowanej przez Andrzeja Zawadę. Po dwóch miesiącach od rozpoczęcia wyprawy okazało się, że nie ma żadnych szans na zdobycie góry. Aleksander Lwow (również uczestnik tamtej wyprawy) namówił Macieja, a potem zaczęli namawiać Zawadę, żeby załatwił im pozwolenie na zdobywanie Broad Peaku. – Nękaliśmy lidera razem z Maćkiem, którego przekonałem do tego pomysłu. Udało się – opowiadał, Aleksander Lwow w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.

3 marca 1988 roku Lwow razem z Berbeką wyruszyli na nartach pod Broad Peak. Potem deski zostawili pod ścianą i poszli w górę. Wspinali się w stylu alpejskim. 5 marca założyli biwak na wysokości 7300 m. Noc była zimna. Następnego dnia wyruszyli o 8:00, czyli, jak sami później mówili, zdecydowanie za późno.

Przed 16:00 byli poniżej przełęczy między wierzchołkami głównym i pośrednim. Pozostało im niewiele czasu do zmierzchu.  – Od szczytu i od zmroku dzieliły nas dwie godziny. Zdrowy rozsądek nakazywał odwrót, ambicja pchała do góry. Wał ciemnych chmur, który pojawił się na horyzoncie, szybko się zbliżał. Pomyślałem o tragedii, jaka rozegrała się tu 13 lat wcześniej. Teraz dopiero ją zrozumiałem. Sytuacja zdawała się powtarzać. Podjąłem decyzję. Zawróciłem – wspominał, Lwow.

Maciej Berbeka wspinał się dalej. Nie wrócił ani tej nocy, ani przez cały następny dzień. Lwow walczył w namiocie z huraganowym wiatrem. Nie miał z nikim łączności. Doszedł do wniosku, że Maciek prawdopodobnie już nie żyje. Postanowił jednak poczekać. Około godziny 18 usłyszał krzyk. Wysunął głowę z namiotu, lecz w ciemności i mgle niczego nie zauważył. Po chwili znów usłyszał wołanie. Rozpiął namiot i dostrzegł światełko latarki.

– Gdybym nie usłyszał wołania, to we mgle i ciemności Maciek mógłby minąć namiot. Światłem czołówki naprowadziłem go na właściwą drogę. Zdjąłem mu raki z butów i pomogłem wejść do środka. Powiedział, że był na szczycie. Przyniósł radio, którym mogłem się komunikować z bazą. Miał odmrożone palce stóp. Podałem leki – opowiadał, Lwow.

Następnego dnia zeszli na wysokość 6700 m. Trzej koledzy spod K2: Krzysztof Wielicki, Mirosław Gardzielewski i Mirosław „Falco” Dąsal wyszli im naprzeciw. Maciej Berbeka mówił, że zapomniał zabrać kamienia ze szczytu na pamiątkę. Wielicki, który wszedł na Broad Peak cztery lata wcześniej powiedział kolegom (Maciejowi nic nie mówił), że kamienie są na przedwierzchołku. Na głównym szczycie jest tylko śnieg.

Pomyłka sprzed lat

Skalisty przedwierzchołek – Rocky Summit (8030 m) – jest o 17 metrów niższy od głównego, ale oddalony od niego o godzinę drogi granią. Jak się okazało później, wiele wypraw myliło te punkty. W bazie wszyscy zdawali sobie sprawę, dokąd dotarł Maciek. Ale nikt wtedy nie miał odwagi powiedzieć mu, że się pomylił.
W świat poszła informacja, że 6 marca 1988 roku Broad Peak został zdobyty po raz pierwszy zimą. Andrzej Zawada podając tę informację do mediów nie sprecyzował, który dokładnie wierzchołek został zdobyty. Po powrocie do Polski Aleksander Lwow opublikował artykuł, w którym napisał prawdę. Rozpętała się burza.  

Pierwsze zimowe wejście

Inne ekspedycje, które próbowały zdobywać Broad Peak zimą to wyprawa hiszpańska Juanito Oiarzabala (2003), dwie wyprawy włoskie Simone Moro (2007 i 2008) i polskie wyprawy kierowane przez Artura Hajzera (2008/09 i 2010/11).

Pierwszego zimowego wejścia dokonała, w 2013 roku, polska wyprawa, pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego. W wyprawie uczestniczyli Maciej Berbeka, Tomasz Kowalski, Adam Bielecki, Artur Małek. Maciej i Tomek zginęli podczas schodzenia ze szczytu.

Wyprawa została zorganizowana w ramach Programu Polski Himalaizm Zimowy. Celem było zdobycie, niezdobytego wówczas zimą,  ośmiotysięcznika. Członkowie wyprawy dotarli na miejsce w grudniu 2012 roku. Atak szczytowy poprzedziło wiele dni oczekiwania na okno pogodowe. Upragniony moment nadszedł 5 marca 2013 roku.

Wszyscy członkowie wyprawy, czyli Bielecki, Małek, Kowalski i Berbeka atakowali szczyt razem.  – Zdecydowałem, żeby poszli wszyscy. Nie mogłem zabrać im tej szansy. Jeśli wybrałbym jeden zespół, to drugi do końca życia by mi tego nie wybaczył – opowiadał, po powrocie, Wielicki.

Podczas ataku szczytowego polscy himalaiści nie mieli żadnych problemów. Tempo było dobre, aż do przełęczy. Tam napotkali lodowe szczeliny. Zajęło im sporo czasu zanim zdołali je przejść. Kiedy dotarli do szczytu było późno.  Pierwszy na wierzchołku Broad Peak o 17:20 stanął Adam Bielecki. Po nim o 17:50, Artur Małek. Schodzący Bielecki spotkał zbliżających się do szczytu Berbekę i Kowalskiego. Od szczytu dzieliło ich kilka minut. Spotkał ich również schodzący Małek. Tomek zaproponował Arturowi, żeby jeszcze raz wszedł z nimi na szczyt. Chciał, żeby wspólnie nakręcili krótki film, a potem razem schodzili.

– Wiedziałem, że jeśli zostanę tam na pięć minut, to zamarznę. Słońce się chowało. Nadeszło niesamowite zimno. Podczas rozmowy dostałem drgawek. Dlatego odmówiłem. – odpowiadał, po powrocie, Artur Małek.

Kowalski i Berbeka na wierzchołku BP stanęli o 18:00. Przy schodzeniu zaczęły się problemy. Małek i Bielecki byli już daleko z przodu, Berbeka nie łączył się przez radio, a tempo Kowalskiego dramatycznie spadło. Adam Bielecki do obozu IV dotarł bezpiecznie o 22:10. Artur Małek był tam prawie cztery godziny później. Artur nie widział za sobą schodzących Berbeki i Kowalskiego.

Bielecki opowiadał, że dopiero w momencie kiedy do obozu pozostała mu godzina, zrozumiał, że coś poszło nie tak. – Zmroziło mnie, kiedy zobaczyłem światełko bardzo wysoko na grani. Nikt nie miał prawa tam wtedy być  – opowiadał, Bielecki.

Kowalski łączył się z Wielickim przez radio informując go, że jest słaby i nie może iść. Z Maciejem Berbeką nie było łączności. Obaj nie dotarli do bazy ani w nocy, ani następnego dnia rano.

6 marca 2013 roku pakistański wspinacz Karim Hayat wyszedł z obozu II w celu sprawdzenia stoków pod przełęczą. Doszedł do szczelin na wysokości około 7700 m. Mimo bardzo dobrej widoczności nie znalazł żadnych śladów Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego.

Następnego dnia Kierownik wyprawy uznał szanse na przeżycie dwójki zaginionych, po spędzeniu dwóch nocy bez sprzętu biwakowego w ekstremalnie trudnych warunkach, za zerowe. Wyprawę zakończono 8 marca 2013 roku, po południu. Po symbolicznym pożegnaniu i modlitwie za zmarłych rozpoczęto zejście.

Wyprawa poszukiwawcza i raport PZA

Latem 2013 roku na Broad Peak pojechała wyprawa poszukiwawcza w składzie: Jacek Berbeka, Jacek Jawień i Krzysztof Tarasewicz. Celem było odszukanie i pochowanie himalaistów.  Ciało Tomasza Kowalskiego znaleziono poniżej Rocky Summit i pochowano w szczelinie lodowej. Ciała Macieja Berbeki nie odnaleziono.

Na przełomie kwietnia i sierpnia 2013 roku opublikowany został raport Polskiego Związku Alpinizmu. Specjalnie powołana komisja w składzie: Anna Czerwińska, Bogdan Jankowski, Michał Kochańczyk, Roman Mazik, Piotr Pustelnik przeanalizowała wszystkie dostępne materiały, a także to, co opowiedzieli im członkowie wyprawy. Raport wzbudził wiele kontrowersji m.in. dlatego, że w surowy sposób oceniono w nim postawę Adama Bieleckiego.

Uratowany Tajwańczyk

Rok później, latem, odbyła się kolejna wyprawa Polskiego Himalaizmu Zimowego na Broad Peak. Celem było wejście na dwa wierzchołki masywu: Broad Peak Middle (8011 m) i Broad Peak Main (8051 m). Udało się osiągnąć drugi cel –  wierzchołek 24 lipca 2014 zdobyli: Agnieszka Bielecka, Marek Chmielarski i Piotr Tomala. Atak na Broad Peak Middle zespołu w składzie: Jarosław Gawrysiak, Kacper Tekieli, Grzegorz Bielejec i Krzysztof Stasiak nie powiódł się.

Na uwagę zasługuje przede wszystkim zachowanie Polaków, którzy podczas pobytu na tamtej wyprawie przeprowadzili skuteczną akcję ratunkową. Rozpoczęła się ona 24 lipca około godz. 22.00. Do polskiej messy w bazie wyprawy wszedł członek zespołu tajwańskiego. Poprosił Polaków o udzielenie pomocy swojemu rodakowi Shahimowi, który umierał na wysokości 7400 m.

W obozie trzecim na wysokości 7100 m przebywało wówczas sześcioro Polaków. Agnieszka Bielecka, Marek Chmielarski i Piotr Tomala – byli po udanym ataku szczytowym na główny wierzchołek Broad Peak (8051 m). Przebywali tam również Krzysztof Stasiak, Grzegorz Bielejec i Mariusz "Maniek" Grudzień, który jest ratownikiem medycznym i ratownikiem GOPR. Ten ostatni usłyszał przez radio: "Maniek, jest problem z Tajwańczykiem, który na wysokości 7400 m ma duże kłopoty zdrowotne!".

Zdecydowali, że ruszają na pomoc. Poszli we czwórkę: Grudzień, Chmielarski, Bielejec i Stasiak. W obozie czwartym znajdował się jeden mały namiot meksykańskiej pary: Badii Bonilli i Mauricio Lopeza. Gościnnie przyjęli Tajwańczyka, bo nie miał siły zejść do "trójki", gdzie czekała na niego reszta zespołu tajwańskiego. Grzegorz Bielejec dostarczył potrzebującemu tlen. Niezbędne leki zaaplikował mu Mariusz Grudzień.

– Po pewnym czasie zauważyliśmy, że stan naszego kolegi zaczął się polepszać. Ponieważ w namiocie było za mało miejsca, stwierdziliśmy, że spokojnie możemy zejść  – wspominał, po powrocie, Grudzień.  

Polscy wspinacze uratowali życie Tajwańczykowi za co dostali podziękowania od Yeh-shin Chu, sekretarza ambasady Republiki Chińskiej na Tajwanie. – Pragnę wyrazić wdzięczność za bohaterską postawę Polaków na Broad Peak. Widać, że nasi wspinacze muszą się jeszcze dużo nauczyć od polskich kolegów – powiedział.

Matylda Młocka