Janusz Kurczab wspomina go tak:

„Wróż był partnerem idealnym: w ścianie pewnym i bezpiecznym, zawsze chętnym do pomocy, w dolinie – dobrym kompanem o szerokich horyzontach intelektualnych, zdolności rozmowy i dowcipie (często sarkastycznym), nie stroniącym od uciech życiowych, brydżystą i pokerzystą. Był alpinistą o wrodzonych predyspozycjach: gibkości, refleksie, doskonałej orientacji w terenie, fotograficznej wręcz zdolności zapamiętywania raz widzianej rzeźby ściany czy panoramy. Łatwo i dobrze się aklimatyzował, toteż chętnie chodził bez tlenu”.

Natomiast Jim Currant- brytyjski himalaista, dziennikarz i filmowiec, w książce „K2 Triumf i tragedia”, pisze o nim w ten sposób:

„Wszyscy uważaliśmy, że prawdziwą gwiazdą był Wojciech Wróż. Został bardzo szybko naszym faworytem, bo miał lekko cyniczne spojrzenie na życie, cięty język i emanowała od niego aura nonszalanckiej wyszukanej alienacji. Był bardzo przystojny i pykał krótką sękatą fajkę. Jego oczy uśmiechały się do jakichś tajemniczych myśli, a gdy coś powiedział wszystkich rozśmieszał do łez.

Wojciech Wróż, bo o nim tu mowa, urodził się 17 grudnia 1942 r. Zmarł niestety zbyt młodo - 3 sierpnia 1986 pod K2 (schodząc drogą pierwszych zdobywców, po wejściu na wierzchołek). Magister nauk fizycznych, pracował na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a potem w szpitalu na onkologii.

Wojtek Wróż to przede wszystkim taternik, alpinista, himalaista, autor książek o tematyce górskiej. Szybki, sprawny, niezwykle wytrzymały. Te cechy pozwalały mu działać z powodzeniem w zasadzie w każdych warunkach - w tych najwyższych również... Aklimatyzował się bez problemu i szybko. Sprawdzał się również wyśmienicie jako doskonały partner, który tylko gdy była taka potrzeba- wyciągał pomocną dłoń.

Pod K2, górę gór, piękną, dostojną, o nienagannych kształtach, wracał trzykrotnie.

Ostatecznie zdobył ją wchodząc bez tlenu południowo-zachodnim filarem z dwoma partnerami. To było pierwsze, całkowite przejście drogi Magic Line.!

Zaczęło się jak zawsze - niemrawo i niewinnie, od zabawy/przygody w Tatrach. Potem pojawiły się Alpy (ciekawe przejścia, nowe drogi) i inne góry (m.in. Spitsbergen czy Pamir).

Od 1976 r. regularnie jeździł wspinać się w Himalaje.

Wymienić tu warto:

- próby wytyczenia nowej drogi na K2 (razem z Eugeniuszem Chrobakiem)- himalaiści dotarli wówczas do wysokości 8400 m n.p.m.- 1976 r.,

- zdobycie Kanczendzongi (jako pierwsi i z tym samym Eugeniuszem Chrobakiem- 1978 r.),
- jego poczynania na Evereście, kolejne na K2 czy na południowym filarze Yalung Kang (8505 m n.p.m.)- masyw Kanczendzongi.

Aktywnie działał jako Członek Komisji Sportowej Zarządu Głównego Klubu Wysokogórskiego (potem PZA).
Odznaczony złotym medalem „Za Wybitne Osiągnięcia Sportowe”.
Jak to zostało już napisane wyżej, zginął schodząc ze szczytu K2 drogą normalną (w rejonie słynnej Butelki). Co ciekawe, na górę wspiął się arcytrudną drogą zwaną Magic Line- droga ta jest uznawana za jedną z najtrudniejszych w górach wysokich! Nazwana tak została przez Reinholda Messnera, który jednak nigdy jej nie pokonał.
Anna Czerwińska, która również w roku 1986 wspinała się drogą Magic Line (na K2 ostatecznie nie weszła), wspomina ją jako straszną, ale i pociągająca, tajemniczą zarazem- wymagająca technicznie, pionowa, a wręcz w przewieszeniu, zawieszona gdzieś tam wysoko i ekstatycznie piękna/elegancka.
3 sierpnia 1986 r. Wróż oraz Peter Bozik i Przemysław Piasecki drogą Magic Line, bez używania dodatkowego tlenu dotarli na szczyt K2 - ich wyczyn uważany był jako niezwykłe osiągnięcie na skalę światową.
Podczas zejścia (na wysokości ok. 8100 m n.p.m.) ten doskonały himalaista zginął. Chociaż dokładnie nie wiadomo co się stało, ale prawdopodobnie Wróż spadł w przepaść.
Ogólnie rok 1986 jest do tej pory uważany za najtragiczniejszy. Między 21 czerwca, a 10 sierpnia 1986 r. pod K2 (z powodu ostrej choroby wysokościowej, lawin, upadków, szczelin- ogólnie złej pogody) zginęło 13. wspinaczy. I absolutnie nie byli to nowicjusze!

 

 Bartek Michalak

Źródła:
http://www.portalgorski.pl/,
Wikipedia.