Szamański Mys był miejscem pierwszego spotkania z żywą tutaj tradycją szamanistyczną. Przedmiotem szczególnej czci były zawsze wyjątkowe formy stworzone przez naturę: samotne kamienie, wysokie góry, szczególnie rosłe drzewa. Nic dziwnego, że jednymi z najświętszych miejsc stały się Skała Szamanka na wyspie Olchon i właśnie nasz półwysep.

Odzwierciedlone jest to zresztą w ich nazwach. Drzewa porastające skalisty cypel wrzynający się w wody Bajkału wszystkie obwieszone były rytualnymi wstążeczkami, zwanymi zalaa, mającymi zapewnić przychylność duchów obecnych w tym miejscu.

Część III : Szamanizm

Ci, którzy przyszli tu samemu z pewnością nie mieli problemu z wyobrażeniem sobie odbywających się w tym miejscu niegdyś (a może i dzisiaj) rytuałów: bijącego w bęben szamana, tańca w świętym transie, śpiewu, bryzgania napojami na cześć przodków i sił natury. Czegoś istniejącego kiedyś w Europie nawet na ziemiach polskich. Podobnie musiały wyglądać obrzędy italo-celtyckich budowniczych kurhanów, które archeologowie znaleźli w wielu miejscach dzisiejszej Polski, podobnie przechodzących przez nasze ziemie Hunów i Awarów, ba: istnieje duże prawdopodobieństwo, że religia Słowian i Bałtów, a więc naszych przodków, miała w sobie dużo elementów wspólnych z praktykami szamanistycznymi, dzieląc z nimi również trójdzielną koncepcję świata opartą na kosmicznym drzewie i ogromny szacunek do natury.

Szamański Mys. Bijące bębny, obłędny taniec, obecność duchówSzamański Mys. Bijące bębny, obłędny taniec, obecność duchów

Wędrówka w przestrzeni okazuje się czasami podróżą w czasie. Często w zaskakujące miejsca.
Nie istnieje jeden szamanizm. Jest to zjawisko różnorodne, przybierające w różnych miejscach świata różne postacie. Można mówić raczej o szerokim rozpowszechnieniu na terenie całego świata praktyk szamańskich, o ich elementach w różnych systemach wierzeń lub o światopoglądzie, filozofii świata, możliwej do określenia jako szamanistyczna. Wyraźnie dostrzegalne zespolenie z szamanizmem wykazuje miejscowy rodzaj buddyzmu; na Syberii szamanizm nie wyklucza się z prawosławiem. Przede wszystkim charakterystyczną cechą jest przekonanie o tym, że nasz świat widzialny jest tylko jednym z poziomów egzystencji, inne zamieszkane są przez istoty duchowe. Szaman, jako osoba wtajemniczona ma dostęp do innych poziomów, może do nich przenikać, podróżować po nich, czy to dzięki transie, chorobie, czy użyciu różnych środków psychoaktywnych. Jest pośrednikiem między światami. Szaman jest również pomostem między przodkami a przyszłymi pokoleniami, między dziś a jutro.

Jeden z największych autorytetów w dziedzinie współczesnego religioznawstwa - Mircea Eliade definiuje istotę szamanizmu jako zastosowanie techniki ekstazy, za ekstazę uznając doświadczenie o charakterze religijnym. Szaman poza funkcją pośrednika ma jeszcze do spełnienia ważne zadania społeczne: przywódcy, lekarza czy przewodnika duchowego. Nic dziwnego, że w tradycji greckiej szamanami nazywano zarówno Orfeusza jak i Pitagorasa. Religijny trans o charakterze szamańskim występował też u chrześcijańskich mistyków, dzisiaj jako powszechna praktyka religijna występuje w odłamie chrześcijaństwa zwanym voodoo, praktykowanym w Afryce Zachodniej, na Karaibach i w niektórych stanach USA (z tą różnicą, że syberyjski szaman "jest w podróży" do świata duchów, kapłan voodoo natomiast jest "dosiadany" przez poszczególne istoty duchowe, co nazywamy posesją, a więc opętaniem). W Europie w formie szczątkowej występuje jeszcze wśród Samów, ludu zamieszkującego Laponię, krainę na pograniczu Norwegii, Finlandii, Szwecji i Federacji Rosyjskiej.
Według Eliadego w czystej, lub: w możliwie najczystszej formie, szamanizm występuje na Syberii. Badacz zauważa, że samo słowo "szaman" pochodzi z języka tunguskiego. Jednym z najbardziej znanych żyjących obecnie szamanów jest Buriata, Walentin Chagdajew, posiadający piąte poświecenie szamańskie doktor filozofii, autor prac naukowych z dziedziny szamanizmu i religioznawstwa. W swoich dziełach wyraźnie określił moc, którą szaman dysponuje po każdym kolejnym wyświęceniu, których razem jest dziewięć.

Szamani pierwszych czterech stopni mogą bryzgać herbatą lub mlekiem albo składać ofiary z białych baranów by wzywać duchy miejsca, ognia, przodków i duchy innych szamanów oraz inne pomniejsze istoty, by pomagały one w rozwiązaniu małych problemów. Od piątego stopnia wtajemniczenia, zwanego Chasete boo, szaman dysponuje bębnem, może przebywać świat duchowy na koniu-bębnie i wyrywać chorego z objęcia duchów. Przy kolejnych wyświęceniach szamani otrzymują kolejne atrybuty, jak kij z końskimi kopytami, żelazną koronę z rogami jelenia oraz kolejne bębny, mają oni możliwość wyświęcania młodszych szamanów, posiadają umiejętność transu i wpuszczania do swego ciała duchów zwanych ongon. Najpotężniejsi - Duurgen boo i Zaarin boo - potrafią wzywać wiatr, deszcz, lewitować nad koronami drzew i są pełnoprawnymi pośrednikami Bogów.

Zły Duch Chamar-DabanZły Duch Chamar-Daban

Sam Chagdajew przeszedł niezbędną do zostania szamanem chorobę szamańską, był w śmierci klinicznej, ponadto ma sześć palców. Poza praktyką, prowadzi on również badania nad uzgodnieniem szamanizmu z medyczną wiedzą naukową (niektórych ze swych pacjentów odsyła do konwencjonalnych klinik), prowadzi muzeum krajoznawcze, jest autorem wielu publikacji naukowych, a nawet pomaga odpędzać złe duchy od rosyjskich gimnastyczek podczas Igrzysk Olimpijskich, gdy jest zapotrzebowanie na takie usługi, gdy nie ma, jest ich duchowym trenerem. W chwili obecnej Buriacja przeżywa duży wzrost zainteresowania swoją rodzimą wiarą i teraz, w XXI wieku staje się ona coraz silniejsza, zresztą podobnie jak w Polsce, choć na mniejszą skalę, powstaje coraz więcej grup związanych z rodzimą wiarą i cieszą się one coraz większym zainteresowaniem. Być może jest to krok, żeby wyrwać się z szarej, byle jakiej, zuniformizowanej kultury narzuconej przez Związek Radziecki. Kto wie?

Różnokolorowe wstążki zdobiące gałęzie niektórych drzew, nawet dość oddalonych od wszelakich dróg czy ścieżek, ułożone z kopczyków kamienie, drewniane konstrukcje niewiadomego przeznaczenia, czy nawet totemy (spotykani przez nas raz po raz, podróżujący po okolicy autostopem i śpiący pod namiotami, koledzy z Rzeszowa twierdzili, że znaleźli również coś, co wyglądało na miejsce składania ofiar i sporą kupkę kości zwierząt) – to wszystko było istotną częścią krajobrazu gór Przybajkala i zapewne całej Buriacji.
Wszystkie te ślady wyraźnie mówiły – szamanizm jest żywy, szamanizm jest obecny. Niestety, sugerowały nam one tylko swoje znaczenie dla życia wszystkich miejscowych (nie tylko Buriatów). Nic więcej ponad te ślady nie udało nam się zaobserwować. Nie dane było nam porozmawiać z szamanem, zobaczyć obrządku bryzgania wódką, ani dowiedzieć się czegoś więcej od kogoś z wewnątrz.

Dobry Duch Chamar-DabanDobry Duch Chamar-Daban

Przy stacji meteorologicznej Chamar-Daban, stoi totem sprawiający wrażenie ducha opiekuńczego, dobrego. Przynajmniej taką ma minę. Na około niego ułożony jest stos kamieni, u jego stóp znajdują się wbite na sztorc gałęzie, a na nich setki wstążek we wszystkich kolorach – pomarańczowe, niebieskie, żółte, czerwone. Wszystkie nowiutkie; żadnych supełków z plastikowej folii, znaczków z samochodów, poprutych koszul czy gaci (takie rzeczy też widzieliśmy ofiarowane duchom). Obok - wbite w ziemię i umocnione kamieniami pnie drzew tworzące razem kształt trójkąta. Stację odwiedzaliśmy często – obok znajduje się studnia, w środku zakupić można wyśmienity kompot w przystępnej cenie.
Podczas jednej z wizyt, zapytaliśmy się o totemy, o szamanizm. Panowie ze stacji tylko się uśmiechali, mówili, że to nic takiego, przyjaciel domu, rodzaj dekoracji i w ogóle nie ma o czym mówić. Najwyraźniej nie chcieli opowiadać o tutejszych wierzeniach. Patrząc na  pięknie zadbane okolice totemu, trudno było uwierzyć, że jest to coś zupełnie im obojętnego.
Trochę niżej turbazy "Egzotyka Bajkału" znajduje się drugi totem. Ten bynajmniej nie wydaje się przyjazny ani dobry. To bez wątpienia miejsce poświęcone złemu duchowi. Twarz wyrzeźbiona w pniu żywego drzewa jest smutna, pełna złości i nieżyczliwa. Nie można jednak powiedzieć, że szpetna. Nie jest to maszkaron z Sukiennic, ani kosmaty diabeł z nosem jak kartofel i świńskimi oczkami, który zawodowo zajmuje się przypalaniem pięt i wlewaniem rozżarzonego oleju do uszu grzesznika. Twarz jest pociągła, mimo okrucieństwa cechuje się jakimś pociągającym pięknem. Na gałęziach wisi mnóstwo wstążeczek, większość z nich jest jednak wyblakła, poszarpana, niektóre są z folii czy gumy. W tym wypadku wydaje się, że wszystkie te wstążki zawieszone zostały nie w celu zwrócenia uwagi opiekuńczego bóstwa, ale by uprosić, żeby trzymało się z daleka.

Święty las w okolicach ArszanuŚwięty las w okolicach Arszanu

Od Władimira, gospodarza turbazy, również nie dowiedzieliśmy się nic o jego stosunku do szamanizmu i relacjach z totemem, bądź co bądź jedyną rzeczą przypominającą człowieka w promieniu sześciu kilometrów. Prawdopodobnie dlatego, że spytaliśmy go o to troszkę za późno, a konkretnie: kiedy był już w tym stanie upojenia, który u niego oznacza nieustanne zadawanie pytań o to, które dziewczyny są niezamężne, a u ludzi niedysponujących jego zdrowiem - nieprzytomność. Może to i nawet lepiej, gdyż od kiedy pokazał nam swój tatuaż przedstawiający "symbol miłości do wszystkich ludzi", czyli swastykę, trochę się baliśmy, co mógłby odpowiedzieć.
Najbardziej charakterystycznym miejscem w drodze na Pik Czerskiego lub przełęcz Czarcie Wrota jest rozłożysta limba, zwana w przewodnikach – "szamańską limbą". Ogromne, położone przy samym Starokomarskim Trakcie, jest tak obwieszone wstążkami i plastikowymi siatkami, że jego dolne gałęzie zdążyły już uschnąć. Wracając wieczorami z tamtego kierunku, czasem można było spotkać jakieś szybko chodzące postacie wyłaniające się z lasu, wchodzące między drzewa, lub znikające za zakrętem. Nie wszyscy sprawiali wrażenie turystów. Wstążeczek przybywało, nigdy nie udało się niestety porozmawiać z wieszającymi je ludźmi.

Niezbędne atrybuty szamana. Bęben z Wyspy Olchon oraz butelka kumysuNiezbędne atrybuty szamana. Bęben z Wyspy Olchon oraz butelka kumysu

Będąc na Syberii, widzieliśmy, że praktyki szamańskie faktycznie są tam żywe i kultywowane. Wydawało się, że mniejszy czy większy związek z nimi mają tam także wyznawcy prawosławia czy lamaizmu. Czy to poprzez kultywowanie starych obyczajów "na wszelki wypadek", czy też poprzez rozumienie swojej religii przez pryzmat światopoglądu, systemu wartości i rozumieniu świata, którego granice wyznaczał właśnie szamanizm.
Nie mieliśmy jednak okazji dowiedzieć się empirycznie, na czym on właściwie polega. Pozostał niedosyt, ale również urok tajemnicy.


Hubert Jarzębowski

Kliknij tutaj aby wrócić do części II
Kliknij tutaj aby wrócić do części I