Ostatnio czytałem w jednym magazynie duży felieton poświęcony Tatrom, Podtatrzu i całemu Podhalu. I piszę o tym dlatego, bo chciałbym zwrócić uwagę na niezwykle istotny problem „naszych czasów”. Chodzi o to, że ta tytułowa cała „tatrzańska okolica” momentami coraz mniej ma wspólnego z tymi sielskimi górskimi klimatami, widokami i góralską, dawną tradycją.

zdjęcie z bazy zdjęć PG, Zakopane, Gubałówka / fot. Joanna Nieściórzdjęcie z bazy zdjęć PG, Zakopane, Gubałówka / fot. Joanna Nieściór

Zamiast tego pobliskie tereny są dosłownie „odzierane”, „skalpowane” z naturalnego piękna na rzecz kolejnych betonowych, szklanych budynków, apartamentowców, dróg, „zaśmiecane” bilbordami itd. I pomału, z tych naszych w sumie niewielkich gór i okolic, tworzymy coraz większą „betonową pustynię”, w której pełno smogu, dymu z papierosów i odgłosów kolejnych maszyn i rozwrzeszczonego tłumu na Krupówkach. A tereny zielone? Tereny zielone można zaorać, drzewa wyciąć i postawić kolejny szklany „cud architektoniczny” przynoszący dutki.
A może by tak dla odmiany, nawet za cenę mniejszych zysków materialnych, zadbać o przyrodę, naturę i rodzimą tradycję?

Przykre to... Ale cóż? Widocznie tak musi być, a ja tylko jestem niepoprawnym idealistą i nie dojrzałem czasów współczesnych? Na szczęście jednak niektórzy mają podobne odczucia...
Z drugiej jednak strony, każdy, nawet ten z „rozwrzeszczonego” tłumu na Krupówkach ma pełno prawo zobaczyć Morskie Oko, wjechać na Kasprowy, wejść na Giewont, a jeśli jest bardziej sprawny i ambitny to nawet na Rysy. Każdy ma też prawo tu zamieszkać, otworzyć biznes, zarabiać te „dutki”  rozwieszać ogłoszenia np. „WYNAJMĘ POKÓJ – TANIO”.

Ale na miłość boską – zachowajmy w tym wszystkim umiar! Nasze Tatry to zaledwie parę krótkich dolin i kilka szczytów. I pewnie TPN nie odda swoich terenów dla celów komercyjnych (I CHWAŁA MU ZA TO!), ale jak tak dalej pójdzie, to mieszkańcy tych terenów zaczną jeździć na Śląsk czy do Krakowa żeby pooddychać świeższym powietrzem :).

Przejaskrawiam to trochę, ale ponieważ dużo jestem w Zakopanem to wielokrotnie mogłem zauważyć czarny, śmierdzący dym z kominów, chmury smogu, warczące maszyny budowlańców itd. i zaręczam, że dzisiejsze Zakopane nie ma już nic albo prawie nic wspólnego z tym z czasów Zamoyskiego, Witkacego, Żuławskiego, Kukuczki, Grońskiego, Brkenmajera, ks. Tishnera i wielu, wielu innych, którzy obok gór i wspinania, w pewnym sensie „uciekali” tu od zgiełku i cywilizacji...

Źródła:
- http://tpn.pl/ .

Bartek Michalak