Niemal każda, nawet wyrosła na pustyni czy niezmierzonych nizinach religia, często w swej mitologii, treści wierzeń czy tradycji posiada wzmianki o górach. Wzniesienia świata są nieodłącznym krajobrazem, scenerią wydarzeń religijnych, które przecież po dziś dzień mają niebagatelny wpływ na życie każdego z nas.

Olimp

- Zarówno w tradycji wschodu i zachodu góry są często symbolem wzniosłości, medytacji, połączenia z sacrum, świętości, tajemniczości, potęgi i trwania – potwierdza religioznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego Wiesław Bator.

Dlaczego to właśnie góry - żeby zaryzykować stwierdzenie – są tymi tworami natury nieożywionej, które są najczęściej związane z tym, co religioznawcy nazywają świętością (sacrum),?

Zmysły

Skandynawia jest pełna mitycznych postaci i stworzeń. Na Islandii w pewnych miejscach nie można budować dróg, bo może ona przeciąć miejsce mieszkania elfów. Na drodze Trolli w Norwegii napotkamy znaki ostrzegające przez tymi psotliwymi gagatkami. W kraju tym nie brakuje też wizerunków smoków, na przykład w architekturze świątyń (w Polsce znana świątynia Wang z Karpacza – jak by nie było, w górach), czy na stałe wchłoniętych przez kulturę popularną, legendarnych łodzi wikingów – drakkarów.

Motyw przeplatających się w tańcu trzech węzy – smoków (przypominających te z Chin), z paszczami ni to lwów, ni to psów, z krokodylim cielskiem, można spotkać na przykład na …. pocztówkach znad fiordów.

Skąd smoki w tej bajecznej krainie? Dlaczego ten motyw znalazł się w motywach sztuki Kraju Północy? Czyżby smoki niegdyś faktycznie zamieszkiwały tę krainę?

Jedną z teorii powstania legend o smokach jest odnajdywanie przez ludzi kości dinozaurów. Jednak z reguły skamieniałe pozostałości tych gadów najczęściej odnajdywane są na terenach płaskich, pustyniach, nizinach, których w Norwegii jest niewiele.

Odpowiedzi może być wiele. Smok, jako zwierzę mityczne, nabiera cech nadprzyrodzonych, a więc zbliża się pojęcia religii. W to, że smoki żyły, wierzymy. Nie wiemy tego na pewno. Skąd zatem religia?

Henryk Swienko pisał: „Źródeł religii należy poszukiwać przede wszystkim w warunkach bytowania człowieka”. Dużą tu rolę odgrywa bezsilność dawnych pokoleń w obliczu przyrody a także poszukiwanie odpowiedzi na zjawiska przyrodnicze, której byli świadkami. Wiele legend narodziło się jako odpowiedź na to, czego nie można było wytłumaczyć znanym nam obecnie metodami naukowymi.

Oto wiking rankiem wychodzi przed swą chatę na wzgórzu. U jego stóp lustrzana tafla lodowatego fiordu. Za jego plecami majestat skalistej góry wyrastającej niemal pionowo z wody. Wzdłuż fiordu liczne wierchy, a pomiędzy nimi wijące się cielska chmur. Takie widoki w Norwegii to nie rzadkość.

Czy trudno było starożytnemu wojowi, rybakowi, pasterzowi w tych wężowych chmurach wijących się przez doliny i u stóp szczytów widzieć prawdziwe smoki?

Sacrum

Można więc domniemywać, jak rodzi się legenda, jak rodzi się mit, a co za tym idzie, religia (nie zagłębiając się w teologiczno – filozoficzne wymiary objawienia). Kiedy rodzi się religia, swe miejsce w ludzkim świecie znajduje świętość, sacrum. Warto pokrótce wyjaśnić czym jest. Zwłaszcza poszukując odpowiedzi na pytanie zasadnicze – dlaczego góry są święte?

Według Słownika Języka Polskiego sacrum to to, co odnosi się do rzeczy świętych. Święte, to m.in. to, co uznane za godne kultu, coś, co jest niedotykalne, i – co ważne z punktu wodzenia tematyki górskiej – nienaruszalne.

Religioznawca Rudolf Otto w kontekście świętości stworzył pojęcie „Misterium fascinarum, misterium tremendum”. Według niego to co święte jest fascynujące, a zarazem przerażające – Mojżesz przed obliczem krzewu, które płonie, ale się nie spala, przerażony pada na kolana, ale nie jest w stanie uciec…

Góra

Zastanawiając się nad górami w kontekście świętości, warto oddać głos tym, którzy tematykę tę czują, praktykują jak i badają, a więc np. literatowi i naukowcowi. Zacznijmy od tego pierwszego.

- Patrząc na Tatry tak rozłożone przede mną, przeskakiwałem myślą ową przestrzeń kilkumilową, która mię od nich dzieliła i widziałem, jak bym był cały na miejscu; te szczyty tak ostre, że ledwo się na nich spojrzenie zaczepi, to są milowe może płaszczyzny; te garby rozsiadłe są najeżone kroczami skał ostrych, niedostępnych; te ciemne pręgi w różnych kierunkach, jak żyłki marmuru, to są wielomilowe doliny, wąwozy, rozdoły, niezgłębione parowy, przepaście, do których dalekie tylko spojrzenie dolecieć może, a między nimi świat spojrzeniu nawet niedostępny, myśli ludzkiej nawet nieznany, świat osobny, różny od wszystkiego, co wiemy, świat zimny, zgrozy, martwoty, zamknięty kołem trudów i niebezpieczeństw nad wszelkie siły ludzkie, nad wszelką odwagę ludzką - tak pod koniec XIX wieku pisał Seweryn Goszczyński w swoim „Dzienniku podróży do Tatrów”.
Nie sposób nie zauważyć, że poeta stał, patrzył na góry, był zafascynowany i zarazem czuł grozę. Zupełnie jak w teorii świętości Otta.

Góra w religiach, zwłaszcza tradycyjnych, a więc tych najstarszych, związanych z magią,  stała się osią świata – axis mundi. (Być może właśnie na skutek tej odczuwalnej przez każdego człowieka, czy to starożytnego Masaja, czy to współczesnego Europejczyka  teorii świętości Otta, ze względów choćby opisanych właśnie przez Goszczyńskiego).

Oświata jest to zjawisko religijne, niegdyś powszechne, dziś odnajdywane przez etnologów religii choćby w syberyjskim szamanizmie, o którym pisze krakowski religioznawca Andrzej Szyjewski z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wedle jego wniosków wysnutych podczas  badań, axis mundi to symboliczne wyobrażenie kosmosu w postaci pionowej struktury, wokół której skupiają się poszczególne krainy, takie jak świat nadprzyrodzony (niebo), świat ludzki (ziemia) świat podziemny (piekło).

I faktycznie. Czyż wierchy gór nie nikną w chmurach, podczas szalejących, przerażających burz nie wydają tytanowych, wręcz boskich dźwiękió fascynując i przerażając? Czy nie zagłębiają się w prawdziwe, religijne niebo?

Czy nie żyją jednak mimo wszystko ludzie u stóp tych gór, od których oko ciężko oderwać, a w które tak wielu boi się (a wielu powinno bać się ) wchodzić?

Czy w górach tych nie brak pieczar, jam, dolin, grot i jaskiń, w których nie wiadomo co się kryje, a z których tak wielu ludzi zeń nie wróciło? Czyż nie prowadzą w przerażające niczym piekielna otchłań podziemia?

Czy ostatecznie… na górskim szlaku nie czujemy czegoś „ponad to co jest?” Czegoś… świętego?

Łukasz Razowski

Źródła:
- Słownik Języka Polskiego,
- Rudolf Otto „Świętość”,
- Seweryn Goszczyński, „Dziennik z podróży do Tatrów”,
- Wiesław Bator, PWN Religia,
- Notatki własne.