17 lutego 1980 r. Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki stanęli na szczycie najwyższej góry świata. Pierwsze zimowe wejście na ośmiotysięcznik i to od razu najwyższy – z okazji 40. rocznicy tego wydarzenia pisano o tym bardzo dużo i wszyscy znają tę datę i nazwiska na pamięć. Warto więc przypomnieć, że pierwszy książkę o tym napisał Jacek Żakowski, a jego „Rozmowy o Evereście” ukazały się już w 1982 r. Wydawnictwo Agora w styczniu 2020 r. postanowiło opublikować trzecie, uaktualnione wydanie tej książki.

Jacek Żakowski to dzisiaj czołówka polskiego dziennikarstwa. Chociaż kojarzy się głównie z tematami politycznymi, nie zdziwilibyśmy się, gdyby w przypadku zimowego wejścia na K2 przez polską wyprawę postanowił porozmawiać ze zdobywcami. Książka powstawała jednak w roku 1980, kiedy to Jacek Żakowski był tylko jednym z wielu młodych, dobrze rokujących dziennikarzy:
Nie wiem, dlaczego tuż po swoim gigantycznym sukcesie zgodzili się napisać tę książkę z dzieciakiem takim jak ja. Nic za mną nie przemawiało. Wielu starszych i dużo sprawniejszych kolegów też chętnie by to z nimi zrobiło. Może Wielicki i Cichy przyjęli moją propozycję dlatego, że złożyłem im ją jako pierwszy? A może dlatego, że sami jeszcze nie całkiem rozumieli, czego dokonali? W każdym razie do dziś jestem im wdzięczny, bo podnieśli mnie w dziennikarskiej lidze o kilka szczebli.
Czytając teraz to, co zrobiliśmy razem, widzę słabość swojego ówczesnego warsztatu i tym bardziej doceniam, ile im zawdzięczam. To od nich zaczął się mój zawodowy „luck” – jak by powiedział Wielicki.

1003everest

Do tej historii wracano później jeszcze wiele razy. Od „Zdobyć Everest” (1984) wielkiego reportażysty Wojciecha Adamieckiego po „Gdyby to nie był Everest” (2020) Leszka Cichego i Piotra Trybalskiego – przebieg polskiej zimowej wyprawy na Everest opisano mniej lub bardziej obszernie w kilkudziesięciu książkach, ale faktem jest, że byliśmy pierwsi. (s. 9-10)

Powyżej fragment wstępu do wydania trzeciego „Rozmów o Evereście”, niezwykle prawdziwy. Jacek Żakowski był po prostu pierwszym, który zaproponował zdobywcom napisanie książki. On był młody, początkujący i ambitny, oni właściwie też (w końcu Wielicki dostał się na wyprawę z listy rezerwowej) i po prostu szybko znaleźli wspólny język. Każdy z nich napisał potem piękną historię w swojej dziedzinie.
Wydanie trzecie składa się z trzech części. Pierwsza, ta „właściwa”, to zapis rozmów z wiosny 1980 r. zaraz po przyjeździe Cichego i Wielickiego z wyprawy. Odbywały się one w czasie wielkiej wrzawy po sukcesie, Wielicki w ich czasie jeździł na przeszczepy skóry na stopach (efekt odmrożeń z wyprawy). Książka była skończona w maju 1980 r., ale ostatecznie ukazała się dwa lata później; w Polsce pogłębiał się kryzys, zaczynał się „karnawał Solidarności”, potem wprowadzono stan wojenny. Dobrze, że udało się ją w końcu opublikować w 1982 r. (w rozmowie z 2019 r. trzej panowie także poruszają wątek problemów z pierwszą publikacją „Rozmów o Evereście”). W 1984 r. wyszło drugie wydanie, autorzy spotkali się po trzech latach i Jacek Żakowski wysłuchał ich relacji z kolejnych wypraw oraz opowieści o tym, jak wygląda życie „po Evereście”. W 2019 r. trzej przyjaciele (choć nie z boiska – jak to jest w popularnej piosence) znowu się spotkali, powspominali, a efektem jest rozdział pt. „Czterdzieści lat później”.
Czterdzieści lat później nie mieliśmy już spotkania trzech młodych i ambitnych „wilczków”, lecz trzech statecznych panów w pełni (można chyba tak napisać, patrząc na ich życiorysy) zadowolonych ze swoich zawodowych osiągnięć. Znany i ceniony dziennikarz, zdobywca Korony Himalajów i Karakorum oraz zdobywca Korony Ziemi i spełniony finansista. Ta ostatnia (jak do tej pory) rozmowa zaczęła się od sprawdzenia, jak potoczyły się losy wszystkich uczestników pionierskiej wyprawy z 1979/1980 r. Tylko dwóch zginęło w górach, co może świadczyć o tym, że kierownik Andrzej Zawada zebrał wówczas grupę bardzo dobrych i rozważnych wspinaczy. Tutaj też można się przyczepić – wolałbym ten rozdział na końcu książki. Starsi czytelnicy, którzy wracają do „Rozmów o Evereście” po latach, chętnie zaczną od zapisu ponownego spotkania trzech panów. Prawdopodobnie jednak dużej liczby czytelników w 1984 r. jeszcze nie było na świecie, więc raczej powinni zacząć od „klasycznej” części, a potem mogliby przeczytać dodatki, które odnoszą się do starych rozmów. Inna sprawa, że nikt nikomu nie każe czytać wszystkich rozdziałów po kolei; gdybym jeszcze raz rozpoczynał lekturę, pierwszy rozdział zostawiłbym sobie na koniec.
„Rozmowy o Evereście” to nie jest książka tak porywająca i trzymająca w napięciu, jak chociażby wydana niemal równolegle przez Agorę „Przeżyć” Élisabeth Revol (recenzja i wywiad z bohaterką wkrótce na Portalu Górskim), ale bardzo merytoryczna i z ciekawymi spostrzeżeniami. Trzeba też pamiętać, kiedy była wydawana – w 1982 r. dopiero zaczynała się złota dekada polskiego himalaizmu i wiele oczywistych dziś rzeczy trzeba było dopiero czytelnikom wytłumaczyć. Cichy i Wielicki wspominają, że irytowały ich częste pytania, po co po zdobyciu Everestu dalej chodzą w góry? Dzisiaj już większość osób wie, że najlepszą odpowiedzią na takie pytanie jest słynny cytat z George’a Mallory’ego:
- Dlaczego chce pan wejść na Mount Everest?
- Bo istnieje!
Uniwersalne są także wspomnienia Cichego i Wielickiego ze strefy śmierci, zwłaszcza podczas zejścia ze szczytu, co jest zawsze dużo niebezpieczniejsze niż wejście:
Kiedy skręcaliśmy z grani na stok, robiło się już szarawo, ale w odległości jakichś pięćdziesięciu metrów zobaczyliśmy siedzącą na śniegu sylwetkę. Tylko do tego miejsca starczyło sił Hannelore Schmatz… Pytali nas potem, czy nas to nie przestraszyło. Dziennikarze, szczególnie ci ambitniejsi, chcieli wiedzieć, co wtedy myśleliśmy. A my po prostu nie myśleliśmy nic. Przy pewnym poziomie zmęczenia walczący o życie człowiek traci wszelką skłonność do filozofowania. Bierze rzeczy takimi, jakimi są. Refleksje, rozmyślania, uogólnienia przychodzą później, w domowym fotelu, a nie tam, na szczycie. (s. 115)
To jest właśnie największą zaletą tej książki – relacje dwóch zdobywców zimowego Everestu na gorąco, zaraz po przyjeździe do Polski, kiedy jeszcze leczyli odmrożenia. Wypytywał ich młody dziennikarz, raczej „zielony” w kwestiach górskich, dzięki czemu wymuszał odpowiedzi dokładne i ogólne, adresowane do szerszego grona odbiorców. Panowie rozmawiają nie tylko o górach, ale też o realiach Polski w latach 80. (oczywiście nie mogą mówić wszystkiego, bo działała cenzura), otwierają się też w kwestii swojego życia prywatnego: jak to jest być mężem i ojcem, który przez kilka miesięcy w roku przebywa w górach, gdzie w każdej chwili może zginąć.
„Rozmowy o Evereście”, mimo że powstały prawie czterdzieści lat temu, wciąż są aktualne. Autorzy mówią o wielu uniwersalnych górskich sprawach prosto i z sensem, czytelnik znajdzie odpowiedzi na sporo dręczących go pytań. Historycy czy miłośnicy osiągnięć polskiego himalaizmu znajdą bardzo dokładną relację z wielkiego wydarzenia, jakim było pionierskie zimowe wejście na Mount Everest. Trafne są też uwagi Jacka Żakowskiego odnośnie warsztatu pracy dziennikarza – np. trzeba hamować bohaterów „rozgadujących si”ę przed włączeniem mikrofonu, bo praktyka uczy, że za drugim razem historia już nigdy nie zostanie opowiedziana tak dobrze i szczegółowo. Książka Jacka Żakowskiego, Leszka Cichego i Krzysztofa Wielickiego weszła do kanonu polskiej literatury górskiej i bardzo dobrze, że Agora zdecydowała się na jej wznowienie. Zwłaszcza że doszedł niezwykle ciekawy rozdział „Czterdzieści lat później”, w którym poznajemy dalsze życiowe losy dwóch wielkich zdobywców. Podsumowując, lektura ciekawa i wartościowa, do polecenia z czystym sumieniem.

Bartosz Bolesławski