We wcześniejszym poście wspominałem już, że w 70 milionowym kraju jakim jest Iran nie znajdziemy ani jednego legalnego miejsca gdzie można tańczyć, nie mówiąc już o tak oczywistej rzeczy jak napoje alkoholowe.

 

W Iranie jako, że jest to republika Irańska alkohol jest zabroniony. Nie jest to zakaz obyczajowy jak np. w Maroko gdzie wysokoprocentowe trunki kupimy na każdym rogu. To zapisana w prawie reguła, której niedotrzymanie grozi wysokimi karami pieniężnymi, a nawet więzieniem. Z tego względu przemycany alkohol w Iranie osiąga niebotyczne, nawet jak na europejskie warunki ceny - bagatela 150 zł za 1 litr wódki. Sprzedawców nielegalnego towaru nazywa się "alkohol dealers" i jakby zabawnie to nie brzmiało to Irańczykom do śmiechu nie jest.

<Operacja Iran 2013 - Irańska domówka

Operacja Iran 2013 - Irańska domówka

Jak każdy zakaz narzucany przez tamtejszy rząd również ten jest z przyjemnością łamany przez obywateli. Popularne jest pędzenie bimbru z winogron, który smakiem przypomina chorwacką rakiję. Każdy gospodarz za słowo honoru przyjmuje poczęstowanie strudzonego wędrowca z beczułki co zresztą znosiłem godnie. W Iranie jak na całym Świecie znane są legendy o możliwościach Słowian, byłem więc raz za razem testowany...

No dobrze, ale co z głośniejszą muzyką i tańcem, który jest przecież integralnym elementem w kontaktach międzyludzkich. Co prawda na irańskich weselach taniec i śpiew są głównymi atrakcjami, jednak pewnie zaskoczy was fakt, że mężczyźni i kobiety bawią się osobno. Tak, to nie pomyłka. W tamtejszych salach weselnych znajdują się 2 izby gdzie odseparowani Państwo młodzi bawią się ze swoimi gośćmi. Mężczyźni tańczą z mężczyznami, kobiety z kobietami i wydaje się, że nikomu to nie przeszkadza.

Jeżeli chodzi o imprezy gdzie jednak taniec z kobietą nie jest uważany za przesadne spoufalanie się, takie odbywają się tylko w domach prywatnych. Najczęściej w piwnicach gdzie głośna muzyka jest lepiej tłumiona (ewentualne pojawienie się policji nie kończy się mandatem 200 zł jak w Polsce). Będąc zaproszony na urodziny jednego ze studentów w Teheranie, całkowicie zaskoczył mnie rozmach "domówki". Wyobrażacie sobie 15 osobową ekipę, nazwijmy ją "eventową", która wchodzi do zamieszkanego domu i w 30 min zmienia go w klub? Tak właśnie to wygląda. Zwijają dywany, usuwają zbędne meble, rozkładają stoły do cateringu, zmieniają żarówki na kolorowe, wnoszą kolumny, konsole dla DJa. Gdy wszystko jest gotowe, wnoszone są kilogramy jedzenia na ozdobnych półmiskach, wódka nieznanego pochodzenia w baniakach 5l i mieszkanie gotowe na przybycie gości.

Operacja Iran 2013 - Irańska domówka

Operacja Iran 2013 - Irańska domówka


Większość zaproszonych gości przybywa punktualnie na 20:00. Nie tak wcześnie biorąc pod uwagę, że wystawiona jest na próbę cierpliwość sąsiadów, a planowane zakończenie urodzin to 2:00. Mieszkanie zaczyna się zaludniać, a kolejno wchodzące kobiety zrzucają z siebie chusty i płaszcze. Okazuje się, że ubrane są po europejsku w często krótkie sukienki, a cichą rywalizacją między dziewczynami jest wysokość ubranych obcasów. Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła jest otwartość i chęć do zabawy. Podczas gdy na starym kontynencie tańce zaczynają się po kilku głębszych, w Iranie pierwszym punktem imprezy jest otwierający taniec. Impreza przebiega kulturalnie, nie widać zbytnio pijanych ludzi, wszyscy bawią się świetnie co pewien czas smakując z suto zastawionego stołu, przygotowanych: sałatek, serów i wędlin.

Operacja Iran 2013 - Irańska domówka

Operacja Iran 2013 - Irańska domówka

O północy dla solenizanta zapala się świece na torcie, jednak zanim je zdmuchnie wypowiadając w myślach życzenie, musi odbyć się tradycyjny taniec z nożem. Zobaczcie sami.

{vimeo}75327406{/vimeo}

Urodziny oficjalnie zakończyły się pomiędzy 1:00, a 2:00 kiedy to większość przedstawicielek płci pięknej musi wrócić do domu. Zostają studenci, którzy wynajmują mieszkania w Teheranie i nie muszą przed nikim się tłumaczyć. Muzyka cichnie, a gospodarz, nota bene mieszkający na stałe w Kandzie, wyciąga gitarę i intonuje "I can't make you love me". Śpiewa niczym sam Bony Iver. Utwór, szczególnie grany na żywo brzmi niesamowicie i rozczula... . Ta piosenka już zawsze będzie mi się kojarzyła z Iranem.

Po godzinie, dwóch, a może to były 3 godziny? Do 4 słuchaliśmy tego mini koncertu akustycznego w kameralnym gronie i kiedy marzyłem tylko o ciepłym łóżku okazało się, że trzeba jeszcze wszystko posprzątać. Przyzwyczajony byłem raczej do sprzątania po imprezie w kolejnym dniu. Tu nie było takiej możliwości. Im szybciej wszystkie ślady po imprezie i większej ilości ludzi znikną - tym lepiej. Ta noc i długie rozmowy z wieloma młodymi ludźmi pozwoliły mi wyobrazić sobie jak trudno żyje się w Iranie.