Relacja jest trochę z opóźnieniem, ale od teraz nadrabiamy zaległości, bo pierwsze szczyty w ramach Korony Gór Polskich zaliczone. Budzik nastawiony na 2:30 w nocy z soboty na niedzielę 09 marca i z małym poślizgiem jesteśmy o godzinie 4:00 w trasie do Wałbrzycha.

Prognoza pogody wydaje się być wspaniała dla pierwszego wypadu więc pełni nadziei ruszamy. Planowaliśmy zajechać na miejsc, by u podnóży być już na wschód słońca by nie tracić czasu, ale niestety od Leszna do praktycznie samego Wałbrzycha towarzyszy nam straszna mgła, która momentami zmusza do poruszania się z zawrotną prędkością 30km/h. Widoczność to może 2-3 metry. Nie poddajemy się i około 7:30 docieramy do celu.

Zejście do Rybnicy Małej

Zejście do Rybnicy Małej

Na miejscu trochę błądzimy po niezbyt urokliwym Wałbrzychu i wkrótce przy ul. Niepodległości znajdujemy szlak wejścia na Waligórę. Warto zaznaczyć, że wejście jest niestety bardzo słabo oznaczone. Auto zostawiamy pod kościołem w okolicy mostu kolejowego i ruszamy w drogę. Znajdujemy zielony szlak, którym ruszamy w drogę. Po drodze mijamy tory kolejowe, tunel pod górą, docieramy do kamieniołomów i czegoś w rodzaju starych wojskowych umocnień. Niestety w pewnym momencie dochodzimy do miejsca gdzie krzyżuje się szlak zielony z niebieskim i nie pokrywa się to z naszymi mapami oraz miejscem, w którym myśleliśmy, że jesteśmy. Szlak niebieski prowadzi na Wołowiec. Wejście na szczyt zajmuje około 30 minut. Na całe szczęście po około 10 minutach konsternacji spotykamy spacerowiczów, którzy informują nas gdzie aktualnie jesteśmy i w którym kierunku powinniśmy iść.

Borowa

Borowa

Planowaliśmy w pierwszej kolejności wejść na Waligórę, czyli najwyższy szczyt Gór Kamiennych, a następnie przespacerować się na najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, czyli Borową. W miejscu, w którym zabłądziliśmy sympatyczny spacerowicz wskazuje nam jednak Borową i informuje, aby złapać „azymut” i na wprost będzie wydeptana ścieżka leśna. Zatem przedzieramy się przez pole, na którym atakują nas dzikie róże i wkrótce znajdujemy wydeptaną ścieżkę, która ma prowadzić na szczyt Borowej. Zaczynamy zatem atak. Góry w okolicach Wałbrzycha mają jednak to do siebie, że wysokie nie są, lecz bardzo strome. Tak też jest z naszym podejściem. Kąt nachylenia w niektórych miejscach sięga 60 stopni, idziemy po zmoczonych liściach, kiepsko łapiemy kontakt z podłożem, ale nie poddajemy się i po 30-40 minutach znajdujemy się na szczycie. Bezskutecznie szukamy jakiejś tabliczki informacyjnej, że jesteśmy na Borowej dlatego decydujemy się na zejście, ponieważ wysokościomierz wskazuje iż niekoniecznie jesteśmy na samym szczycie. Nie chcemy błądzić po gęstym i stromym lesie dlatego staramy się schodzić taką samą droga w dół.

Przełęcz Trzech Dolin

Przełęcz Trzech Dolin

Po jakimś czasie docieramy do kamienia informującego nas że znajdujemy się na Przełęczy pod Borową na wysokości 660m.n.p.m. oraz drogowskazu informującego nas o czerwonym szlaku, dzięki któremu po 30 minutach mamy znaleźć się na szczycie. Obchodzimy górę wokół i znajdujemy wejście, które jest równie strome co poprzednie. Na samym szczycie brakuje tabliczki informacyjnej, jest tylko ślad po ognisku i wbity pal, na którym ktoś nożem wyrył nazwę góry. Szybkie zdjęcie i ruszamy dalej, ponieważ dzień ucieka, a my musimy przejść jeszcze sporo kilometrów z Gór Wałbrzyskich do Kamiennych by zdobyć Waligórę. Wybieramy szlak niebieski i wędrujemy dalej. Warto dodać, iż niektórych źródłach to Chełmiec uznawany jest za najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, ale wcześniej dowiedzieliśmy się, że jego wysokość mierzona była z 18 metrowej wierzy i nikt nie odjął tych metrów. Kwestia sporna zatem :)

Waligóra

Waligóra

Po godzinie szybkiego marszu docieramy do bardzo skromnego spadu, który zaprowadza nas do polany, na której swobodnie biegają sobie konie bez żadnej opieki i ochoczo na nas reagują :) Odnajdujemy się na mapie i widzimy, że dotarliśmy do punktu czerpania wody w Rybnicy Małej. Robimy pięciominutowy postój i ruszamy dalej. Trzymając się już żółtego szlaku, ominęliśmy Turczynę (895) i skierowaliśmy się na Jeleniec (902). Na przełęczy zmieniliśmy szlak na niebieski i poprzez szczyt doszliśmy do ruin Zamku Rogowiec (XIII w.). Droga przed zamkiem zasługuje na wzmiankę! Prowadzi ona przez szczególnie stromą i ostrą grań, rzadko spotykaną w naszych Sudetach! Z samych ruin rozciąga się doskonały widok (głównie panorama Rybnickiego Grzbietu Gór Wałbrzyskich z górującą nad innymi Borową (854). Po około trzech godzinach od wyjścia z Borowej docieramy do Przełęczy Trzech Dolin, skąd rozpościerają się magiczne widoki! Pogoda wówczas znacznie się poprawia, świeci słońce i ochoczo maszerujemy w stronę schroniska PTTK „Andrzejówka”. Spotykamy bardzo miłych, starszych ludzi z Wałbrzycha, którzy informują nas, że do miasta gdzie zostawiliśmy rano auto mamy jakieś 8km wzdłuż drogi, bądź też zielony szlak przez las, jednak nie mamy zbyt dużo czasu, bo zachód słońca zbliża się nieubłagalnie dlatego od razu atakujemy Waligórę! Ciepła herbata w schronisku poczeka przecież na nas :) Decydujemy się na szlak czarny i po 30 minutach jesteśmy na szczycie. Robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy w dół. Około godziny 17:00 meldujemy się w „Andrzejówce” i wypytujemy o drogę powrotną do Wałbrzycha. Robi się powoli ciemno, nazajutrz wszyscy idziemy do pracy, więc z przyjemnością dowiadujemy się ze za godzinę w stronę Wałbrzycha będzie odjeżdżał ostatni autobus. Jechaliśmy nim do centrum jakieś 20-25minut. Ach Ci wcześniejsi żartownisie z Wałbrzycha :) Tych kilometrów było znacznie więcej niż 8! Około godziny 19:00 wyruszamy w drogę powrotną do Kościana, gdzie meldujemy się uradowani i pozytywnie zmęczeni. Na miejscu stwierdzamy wspólnie z Łukaszem, że „był to kawał naprawdę dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty!” :)