loading...
Turystyka Górska
Sporty Górskie
loading...
Strefa Outdoor
Kultura
loading...
Kultura

Turystyka

Sport

Sprzęt

Konkursy

BABSKA WYPRAWA - CZYLI POLOWANIE NA KROKUSY W TATRACH.

JKW a zwłaszcza jego urocza pani prezes, może być dumne. W końcu ruszyła pierwsza wyprawa od początku do końca zainicjowana i przeprowadzona przez dwie niezbyt potężne kobietki - stałe bywalczynie spotkań klubowych :).
Może zabrzmi to nieco feministyczne, ale w końcu możemy powiedzieć śmiało, że babski duet całkiem nieźle radzi sobie w górkach i to nawet zimą (jak niejedna męska ekipa).
Umawiając się na wyjazd w Tatry kierowały nami szczytne cele - po pierwsze: zobaczyć w końcu krokusy na górskiej polanie, a po drugie: wspiąć się w kilka uroczych miejsc i nie zgubić szlaku!:). Można powiedzieć, że oba cele zostały w pełni zrealizowane. Dzięki uprzejmości Polskich Kolei Państwowych dotarłyśmy na dobrze już znany dworzec Zakopane i z ciężkimi plecakami, zaopatrzone oczywiście w raki i arktyczne śpiwory (bo straszne z nas zmarzlaki :)) weszłyśmy o zmroku w Dolinę Chochołowską.
Wieczorny spacer umiliły nam fioletowe pola krokusów, na których sfotografowanie nie żałowałyśmy żadnej klatki. Jeszcze tylko kubek gorącej herbaty w śpiworkach, ostatni rzut okiem na mapę, budzik na 4 rano i spać.
Kiedy wyruszałyśmy, dostojne sylwetki szczytów Tatr Zachodnich dopiero wyłaniały się z mroków nocy. Plan chyba całkiem ambitny i mimo ciężkich warunków atmosferycznych z jego realizacją poszło nam całkiem nieźle. Kiedy podchodziłyśmy czerwonym szlakiem pod Trzydniowiański Wierch padało na nas z góry, z boku, z dołu, padał deszcz, wyżej śnieg, a w drodze na Kończysty cały szlak (którego i tak nie było widać) zalała mgła. Mimo to postanowiłyśmy nie dać za wygraną i przedostać się do Doliny Kościeliskiej - przy czym koniecznie przez Przełęcz Iwaniacką - bo tam podobno również miały być tak upragnione przez nas krokusy :). No i dopięłyśmy swego - z ciężkimi plecakami, przemoczone do granic, ale szczęśliwe i pełne nowych doświadczeń, dotarłyśmy do schroniska na Hali Ornak.
Nie ukrywamy, że widok dwóch łojantek, zwłaszcza naszej postury (każda z nas to 45kg żywej masy!) wzbudził nie małe zainteresowanie na szlaku. Szczególnie wśród męskiej części turystów, którzy zapatrzeni w nas rozbrajająco stwierdzali, że chyba są na Lazurowym Wybrzeżu :)
Jest to pierwsza ale na pewno nie ostatnia nasza wspólna wyprawa - tu prośba do Prezesowej :) DUSIU POJEDŹ Z NAMI NASTĘPNYM RAZEM!!!! Mamy nadzieję, że nasz przykład podziała inspirująco na niejedną jeszcze niewiastę. Mimo że widziałyśmy się z Julą dopiero dwa razy w życiu i mieszkamy 200km od siebie, to umówienie się na wyjazd zajęło nam dokładnie 5 minut. Wniosek z tego jeden - jak się chce to można:)! Zapraszamy na zdjęcia z tego wypadu.

Ola i Julka.

Tekst i zdjęcia: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. i Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

W przypadku jakichkolwiek komentarzy lub pytań, podaję także adres e-mail Klubu: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub zapraszam na forum dyskusyjne na stronie klubowej.

loading...
Dla Niej
loading...
Dla Niego
loading...
Dla Dzieci

Artykuły Strefy Outdoor

loading...
Nowości
Produkty i testy
Porady
Producenci