Na Evereście padły kolejne dwa rekordy.

Osobiście to sam nie wiem jak do tego podchodzić i jak reagować na tego typu informacje. Z jednej strony bycie na samym czubku najwyższej góry świata, bicie kolejnych rekordów z nią związanych to ogromny, przeogromny sukces. Ludziom, którym się to udało należy się wielki szacunek i uznanie. Ale z drugiej strony ta cała komercja i everestowska „klientela” czyni, że ta wspaniała góra, nagle traci swój cały smak. To trochę tak jakby dzisiejszy Everest, nie był już tym z czasów Mallorego, Hillarego czy pierwszego zimowego zdobywcy – Wielickiego. A przecież to niby te same struktury skalne, ściany i warunki atmosferyczne.

Ostatnio na Evereście padły kolejne dwa rekordy:
75-letni Arthur Muir z USA został najstarszym Amerykaninem, który wszedł na najwyższą górę naszej planety.
45-letnia mieszkanka Hongkongu – Tsang Yin-Hung – wspięła się na szczyt w czasie krótszym niż 26 godzin, co jest jak do tej pory najkrótszym czasem jaki kiedykolwiek potrzebowała kobieta na dojście z bazy na szczyt.


Źródła:
http://www.portalgorski.pl/,
https://www.reuters.com/world/,


Opr. Bartek Michalak